O blogu

Blog o wszystkim co związane z szeroko pojętą "taktycznością", survivalem itp.

niedziela, 5 listopada 2017

Modyfikacja brytyjskiego Chest Riga

Brytyjski chest już był tyle razy opisywany, że mocno zastanawiałem się czy warto coś dorzucać od siebie ale chyba warto. W kręgach asg urósł już do miana kultowego i można nawet znaleźć egzemplarze odszyte w tym samym kroju tylko w peknietychkotach albo innych multiciapkach. Historii nie będę opisywał można sobie wygooglać albo zajrzeć na Dpm-soldier. Ciekawe jest to, że pomimo leciwej konstrukcji używany jest do dzisiaj przez żołnierzy GB nie tylko na ćwiczeniach ale też i w boju. Jaki jest klucz do sukcesu w przypadku tej konstrukcji?
Prostota i idiotoodporność. Gruba Cordura z podgumowaniem sprawia, że można ciągnąć go za samochodem i nic mu się nie stanie.

Ciekawe rozwiązanie kamuflażu na zimę. ;-)
Swój egzemplarz kupiłem dawno temu za jakieś śmieszne pieniądze (chyba 40zł…). W między czasie miałem sporo modułowych konstrukcji ale żadna mi nie przypadła do gustu. Został właśnie ten chest. Na samym początku nie podobało mi się parę rzeczy więc poszedł do przeróbki. Standardowo regulację szelek wymieniłem na fastexy. Wywaliłem oryginalny kawałek pasa który był przewidziany do podpięcia haversacka albo innych bambetli, a damską klamerkę umocowałem na shockcordzie. Kombinerkami wyciąłem napy na szelce od pokrowca na radio. W to miejsce wszyłem kilka palsów z myślą o kieszeni na granat dymny. Na klapie od zamykania wewnętrznej kieszeni naszyłem poziomo palsy na jakieś mniejsze ładownice, ostatecznie wylądowała tam staza. Przez otwory drenażowe pod lewym cargo przeciągnąłem sznurek i wieszam na nim worek zrzutowy. Na prawej szelce montowałem przez chwile opatrunek, ale przeszkadzał mocno przy składaniu się więc ostatecznie wyleciał. I w takim configu latałem dłuższy czas.

DPM przyciemniony oliwkowym NFMem fajnie zlewa się z panterą.
Jednak ciągle mi czegoś w nim brakowało. A to nie było gdzie radia wsadzić, gdzie upchnąć granaty? No i w końcu w ruch poszedł nóż i nieśmiertelne trytytki. Porobiłem przy pomocy nich pseudo palsy i pomocowałem kieszenie według uznania. Rozwiązanie banalne, które można zrobić nawet na chwile przed akcją.

Widoczne kieszenie mocowane trytytkami.
Początkowo miałem zamiar doszyć tam palsy ale… nie było kiedy…po za tym zszyć tyle warstw tak grubej cordury? Obawiam się, że miałbym problem znaleźć kogoś z maszyną, która by temu sprostała. Póki co rozwiązanie działa, bomby atomowej nie wytrzyma dla tego na wszelki wypadek przywiąże kieszenie sznurkiem, żeby przez przypadek nie zgubić i tyle. Ostatnio do lewej szelki doszyłem też pętelki z gumy na kable od headsetu.

W miarę potrzeb dokładamy mniejszy/większy plecak i nic nam nie koliduje.
I tak o to za parę groszy, parę godzin roboty otrzymałem prawie niezniszczalny sprzęt pozbawiony mnóstwa wad. Biedarules! ;-)

Koso

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz