środa, 24 maja 2017

Jak maskować broń? cz.1-lufa.


 



Dziś tak bardzo krótko na temat maskowania lufy w broni szturmowej (ostrej).

Po pierwsze primo:
Broń musi być pomalowana! Sposób malowania, kolory i farby opiszę w następnym odcinku.
Bieganie z czarną bronią i próby maskowania jej mogą dać słaby efekt.
Odpowiednie pomalowanie jej daje już bardzo dużo.
Jednak pozostawia efekt 2D, przy broni najbardziej oprócz optyki rzuca się w oczy lufa.
Sporo ludzi kupuje specjalne ubranka za pińcet PLNów na lufę i przywiązuje do tego kilometry długiej juty która się czepia o wszystko. Trudno z takim "ghillie " na broni jest przejść, przeczołgać się przez krzaki nie powodując po zaczepieniu ruszania się krzaka...
Przyklejanie "bandaża" maskującego (te takie elastyczne samoprzylepne ) też nie jest idealnym rozwiązaniem. W pracy z ciekawości takim "bandażem" obkleiłem lufę Beryla i wystrzeliłem szybko 4 magazynki. Bandaż  się nie roztopił, ale było już czuć topiony plastik i sam się zrobił trochę sztywny. I po skończonym strzelaniu musiałem bandaż zerwać i był do wyrzucenia, plus dodatkowe czyszczenie lufy ...
Jako żołnierz bardzo lubię tanie rozwiązania które w dodatku działają :)
I właśnie na potrzeby "pozoracji " w pracy postanowiłem wypróbować szew od worka po kawie.
A że dużo tego mam (odpady po robieniu kilkudziesięciu ghilli :) ) to zacząłem się bawić.
Od razu przepraszam że wrzucam foty robione w ogródku a nie np. po środku jeziora w "full metal jacket", ale jak się bawimy w terenie to niema czasu i niema komu robić fot :)  Za każdym razem komuś oddaję swój "szew".. więc dziś zrobiłem go specjalnie do tego wpisu.


Najpierw pozyskujemy najlepiej od NASA  specjalny i oryginalny, wykonany według kosmicznych technologi, worek jutowy po kawie. Może być taki najtańszy :)





Następnie odcinamy wszystkie szwy tak by ich szerokość po odcięciu miała ok 3-5cm.



Można szew zafarbować osobno, można farbować cały worek, a można tez wcale nie farbować tylko wtedy trzeba się więcej pobawić farbkami.  Dodatkowo można go malować przed wypleceniem poziomych nitek, wtedy uzyskamy efekt piegów. A można też malować dopiero po wypleceniu poziomych nitek.
Kiedyś robiłem sobie szwy w trzech podstawowych kolorach, jeden naturalny, jeden brązowy i jeden khaki. taki zestaw wystarcza na cały rok, i w zależności od pory roku dowiązujemy odpowiedni.



Szef zaczynamy oplatać od końca lufy, pamiętając by nie zasłaniać przyrządów celowniczych.
Po obwiązaniu lufy szwem, przywiązujemy mocno w kilku miejscach. Ot tyle.












Trzeba tylko pomalować farbkami, najlepiej już po zapleceniu szwa na lufie, następnie mocno przywiązujemy. W pracy kilka razy używałem opasek zaciskowych monterskich. Trzeba tylko pamiętać by "trytytka" nie dotykała bezpośrednio do lufy.

To dziecinnie proste :)




Oczywiście co jakiś czas, trzeba będzie poprawić szew, bo się delikatnie obluzuje, ale im gęściej go przywiążemy tym lepiej.
W przypadku potrzeby dokładnego maskowania, wystarczy kilka gumek recepturek i trochę "natury " . :)






I serio nie trzeba wydawać pińcet PLNów na "szpecjalne" ubranko na lufę :)
Szew z worka jest dobry bo:
-Kosztuje dosłownie grosze.
-Nie żal go.
-Działa i nie przeszkadza w niczym.
-Szew z worka nie boi się gorącej lufy(osobiście kilka razy wystrzeliwałem po 4 magazynki jeden po drugim i nic się z nim nie dzieje).
-Nie czepia się o krzaki i ciernie.
-Jak go zgubisz lub uszkodzisz to robisz drugi.
-Dokładasz kilka recepturek i można lufę bardzo dobrze domaskować.

Minusy:
-Co jakiś czas trzeba go poprawić.
-Pije wodę (ale ubranka z pińcet PLNów też :) )


I kilka fotek z pola.







LYSSY


  


4 komentarze:

  1. Super, muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuj, a jak wpadniesz do Torunia to Ci dam za darmo taki szew, nie musisz wydawać 500zł by zamaskować profesjonalnie lufę :)

      Usuń
  2. Będzie dalsza część? Bo potwierdzam, część 1 działa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Minęły prawie 4 lata i gdzie ta część druga? Najlepiej o samym malowaniu broni

    OdpowiedzUsuń