Dziś tak bardzo krótko na temat maskowania lufy w broni szturmowej (ostrej).
Po pierwsze primo:
Broń musi być pomalowana! Sposób malowania, kolory i farby opiszę w następnym odcinku.
Broń musi być pomalowana! Sposób malowania, kolory i farby opiszę w następnym odcinku.
Bieganie z czarną bronią i próby maskowania jej mogą dać słaby efekt.
Odpowiednie pomalowanie jej daje już bardzo dużo.
Jednak pozostawia efekt 2D, przy broni najbardziej oprócz optyki rzuca się w oczy lufa.
Sporo ludzi kupuje specjalne ubranka za pińcet PLNów na lufę i przywiązuje do tego kilometry długiej juty która się czepia o wszystko. Trudno z takim "ghillie " na broni jest przejść, przeczołgać się przez krzaki nie powodując po zaczepieniu ruszania się krzaka...
Przyklejanie "bandaża" maskującego (te takie elastyczne samoprzylepne ) też nie jest idealnym rozwiązaniem. W pracy z ciekawości takim "bandażem" obkleiłem lufę Beryla i wystrzeliłem szybko 4 magazynki. Bandaż się nie roztopił, ale było już czuć topiony plastik i sam się zrobił trochę sztywny. I po skończonym strzelaniu musiałem bandaż zerwać i był do wyrzucenia, plus dodatkowe czyszczenie lufy ...
Jako żołnierz bardzo lubię tanie rozwiązania które w dodatku działają :)
I właśnie na potrzeby "pozoracji " w pracy postanowiłem wypróbować szew od worka po kawie.
A że dużo tego mam (odpady po robieniu kilkudziesięciu ghilli :) ) to zacząłem się bawić.
Od razu przepraszam że wrzucam foty robione w ogródku a nie np. po środku jeziora w "full metal jacket", ale jak się bawimy w terenie to niema czasu i niema komu robić fot :) Za każdym razem komuś oddaję swój "szew".. więc dziś zrobiłem go specjalnie do tego wpisu.
Najpierw pozyskujemy najlepiej od NASA specjalny i oryginalny, wykonany według kosmicznych technologi, worek jutowy po kawie. Może być taki najtańszy :)
Następnie odcinamy wszystkie szwy tak by ich szerokość po odcięciu miała ok 3-5cm.
Można
szew zafarbować osobno, można farbować cały worek, a można tez wcale
nie farbować tylko wtedy trzeba się więcej pobawić farbkami. Dodatkowo można
go malować przed wypleceniem poziomych nitek, wtedy uzyskamy efekt
piegów. A można też malować dopiero po wypleceniu poziomych nitek.
Kiedyś robiłem sobie szwy w trzech podstawowych kolorach, jeden naturalny, jeden brązowy i jeden khaki. taki zestaw wystarcza na cały rok, i w zależności od pory roku dowiązujemy odpowiedni.
Kiedyś robiłem sobie szwy w trzech podstawowych kolorach, jeden naturalny, jeden brązowy i jeden khaki. taki zestaw wystarcza na cały rok, i w zależności od pory roku dowiązujemy odpowiedni.
Szef zaczynamy oplatać od końca lufy, pamiętając by nie zasłaniać przyrządów celowniczych.
Po obwiązaniu lufy szwem, przywiązujemy mocno w kilku miejscach. Ot tyle.
Trzeba tylko pomalować farbkami, najlepiej już po zapleceniu szwa na lufie, następnie mocno przywiązujemy. W pracy kilka razy używałem opasek zaciskowych monterskich. Trzeba tylko pamiętać by "trytytka" nie dotykała bezpośrednio do lufy.
Oczywiście co jakiś czas, trzeba będzie poprawić szew, bo się delikatnie obluzuje, ale im gęściej go przywiążemy tym lepiej.
W przypadku potrzeby dokładnego maskowania, wystarczy kilka gumek recepturek i trochę "natury " . :)
I serio nie trzeba wydawać pińcet PLNów na "szpecjalne" ubranko na lufę :)
Szew z worka jest dobry bo:
-Kosztuje dosłownie grosze.
-Nie żal go.
-Działa i nie przeszkadza w niczym.
-Szew z worka nie boi się gorącej lufy(osobiście kilka razy wystrzeliwałem po 4 magazynki jeden po drugim i nic się z nim nie dzieje).
-Nie czepia się o krzaki i ciernie.
-Jak go zgubisz lub uszkodzisz to robisz drugi.
-Dokładasz kilka recepturek i można lufę bardzo dobrze domaskować.
Minusy:
-Co jakiś czas trzeba go poprawić.
-Pije wodę (ale ubranka z pińcet PLNów też :) )
I kilka fotek z pola.
I serio nie trzeba wydawać pińcet PLNów na "szpecjalne" ubranko na lufę :)
Szew z worka jest dobry bo:
-Kosztuje dosłownie grosze.
-Nie żal go.
-Działa i nie przeszkadza w niczym.
-Szew z worka nie boi się gorącej lufy(osobiście kilka razy wystrzeliwałem po 4 magazynki jeden po drugim i nic się z nim nie dzieje).
-Nie czepia się o krzaki i ciernie.
-Jak go zgubisz lub uszkodzisz to robisz drugi.
-Dokładasz kilka recepturek i można lufę bardzo dobrze domaskować.
Minusy:
-Co jakiś czas trzeba go poprawić.
-Pije wodę (ale ubranka z pińcet PLNów też :) )
I kilka fotek z pola.
LYSSY
Super, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, a jak wpadniesz do Torunia to Ci dam za darmo taki szew, nie musisz wydawać 500zł by zamaskować profesjonalnie lufę :)
UsuńBędzie dalsza część? Bo potwierdzam, część 1 działa :D
OdpowiedzUsuńMinęły prawie 4 lata i gdzie ta część druga? Najlepiej o samym malowaniu broni
OdpowiedzUsuń