Dziś na szybko, krótki przepis na skrzynki transportowe w
wersji „bida”.
Ponad rok temu potrzebowałem na szybko na jedno ze szkoleń skrzynki do przywożenia
drobnicy.
A że nie uśmiechało mi się kupowanić oryginalnych Peli za
tysiaka ani profesjonalnych skrzynek na narzędzia za pincet PLNów. Kupiłem w
promocji w sieci „chrząszcza „za śmieszne pieniądze(coś ok. 20zł) skrzynki
firmy „keeper”, te z wiewiórką.
Pomacałem, powyginałem i stwierdziłem że na
jedno szkolenie starczy.
I tak minął rok, skrzynki były na kilkunastu szkoleniach i
kilku wypadach i mają się dobrze.
Zrobione są z jakiegoś fajnego góffnolitu, nie za sztywny nie za miękki takie w sam raz.
Na rogach są wyprofilowane, co całą skrzynkę usztywnia. Pokrywka ma miarkę w
centymetrach, i już kilka razy mi się to przydało. Są one wciskane i z dwa
razy się zdarzyło gdy skrzynka upadła albo się przewróciła to zawartość z niej
wyleciała… Więc pomyślałem by zrobić jakieś zamknięcie które dodatkowo by nie
utrudniało ustawiania jednej na drugiej.
W w jednej skrzynce miałem akurat tryttki i sznurek, a pod ręką
Laterhmana. 5min. Roboty i działa bardzo dobrze do tej pory i jeszcze długo
wytrzymają.
Oczywiście nie nadają się one na jakieś Off-rody, nie są
wodoodporne, ale do przewożenia pierdół które nie warzą tony w moim przypadku
nadają się bardzo dobrze.
I z czystym sumieniem mogę je polecić za te pieniądze.
Zamkniecie skrzynki zrobiłem ze sznurka, na końcu sznurka są supełki by szybko i łatwo zawiązać na kokardkę :)
"Zawiasy" zrobiłem z trytytek.
Skrzynki mimo trytek i sznurka można spokojnie ustawiać jedną na drugiej.
Na skrzynkach mogę wygodnie siedzieć mimo że ważę 85kg.
Jak za te pieniądze do wożenia drobnicy to jestem bardzo zadowolony i polecam .
Jak za te pieniądze do wożenia drobnicy to jestem bardzo zadowolony i polecam .
LYSSY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz